09.11.2006 :: 20:12

To co boli... ***

Co robię, gdy jest mi smutno? Proste: piszę wiersze. To pomaga. Ale co robię, gdy boli mnie co¶ w ¶rodku, kiedy serce jest rozrywane szponami zawi¶ci? Tak, wtedy biorę żyletkę i na rękach wypisuję smutki. Wszystko co mnie boli spływa strug± krwi. Może to chore i straszne, ale prawdziwe. Bo mnie to pomaga. Ci, którzy o tym wiedz± krzycz±, że to złe i dziwne. Ale może ja jestm wewnętrznie zła i dziwna? Tego nie wiem. Czasem tak się czuję. Nawet kiedy usta wykrzywiam w wymusznaym u¶miechu, we wnętrzu jestem rozbita. Ciężko czasem na sercu, ale nie chcę o tym mówić tym wszystkim szczę¶liwym ludziom wokół mnie. A szczególnie o cięciach na skórze. Bo wtedy byłoby mi Ľle, że ich martwię sob±. Ale nie ma się czym martwić. To w końcu mój wybór co robię. Czasem jednak tak bardzo chcę z kim¶ o tym porozmawiać, ale jedyne osoby, które o tym wiedz± nie chc±... I wtedy jest mi jeszcze ciężej. Jedynym lekarstwem staj± się kolejne cięcia, kolejne krople krwi. Czasem sama się zastanawiam: po co ja to robię? Przecież te blizny zostan± mi na długo, być może na całe życie... A jednak tnę się dalej: po ramionach, po nogach, po rękach... I nie potrafię przestać. Może lubię cierpieć, może lubię widok krwi. Ale wycinaj±c kolejne słowa czuję się lepiej. Jakby ta krew była ciężarem, który z siebie zrzucam. Czasem sama jestem przerażona tym krwawym dziełem... Mam okaleczone całe ramię, ale nie mogę skończyć. Na kolanach mam pełno blizn. Nawet nadgarstki ucierpiały... To jak nałóg. Ulga przychodzi gdy długi strumień krwi kapie po ciele, aż wreszcie spada na ziemię... Mam nadzieję, że nie pomy¶licie o mnie jak o wariatce... Ale mam nadzieję, że moi bliscy znajomi, którzy to przeczytaj±, pozwol± mi czasem ze sob± porozmawiać... I pomog± mi rozstać się z żyletk±...