11.11.2006 :: 22:48

O takiej jednej... ***

Opowiem historię pewnej osoby. Była to dziewczyna o niskiej samoocenie, która wciąż pod maską śmiechu i radości kryła ból i smutek. Pragnęła tylko szczęścia i przyjaźni. W dzień starała się być normalna: miała wspaniałych przyjaciół, dobrą szkołę. Ale w nocy, kiedy gasło w domu światło ona siedziała i myślała o swojej niedoli. Czasem pisała wiersze na papierze, czasem na własnej skórze. Chciała płakać ale nie potrafiła. Ile razy pomyślała bowiem o całym złu, które ją ogarnęło nie była w stanie nic zrobić. Ciężko jej było na świecie, wciąż próbowała się targnąć na swoje życie. To niesamowite: była jak dwie różne osoby, inna w dzień i w nocy. Tak często zawodzili ją ludzie, którym ufała, tak często cierpiała za to, czego nie zrobiła. Ile raz prosiła Boga aby zabrał ją z tego świata, ale śmierć nie nadeszła... Czemu mając tak wspaniałych przyjaciół i ciekawe życie chciała je utracić? Bo ból i cierpienia jej zadane były tak silne, że nie potrafiła się bronić przed narastającą falą żalu i gniewu. Nie wiem jak dalej będzie żyła i co się z nią stanie... Tą dziewczyną jestem właśnie ja...